W tym rozdziale pozostajemy w temacie przemieszczania się pieszych w celach komunikacyjnych, ale tym razem interesują nas ich potrzeby indywidualne lub specyficzne wynikające z takich uwarunkowań jak sposób kontaktu z nawierzchnią, sprawność, pogoda czy szczególne zachowania. Są to fundamentalne potrzeby, których zaspokojenie dla wielu jest warunkiem ich mobilności.

Pieszy nie zawsze znaczy to samo

[tu daj jako ilustracje kilka figurek związanych z treścią z pliku „typki do druku.pdf”]

Stereotypowy obraz pieszego to pojedynczy, sprawnie poruszający się człowiek z wolnymi rękami. W rzeczywistości ogromna część pieszych odbiega od tego rysopisu. Należą do nich np. osoby potrzebujące więcej miejsca (ich potrzeby opisano szerzej przy omawianiu skrajni ruchu pieszego), ale także osoby:

  • noszące obuwie na wysokim obcasie lub z miękką podeszwą (równa nawierzchnie)
  • używające kółek w walizkach, wózkach, rolkach, deskorolkach, hulajnogach itp. (równe nawierzchnie oraz podjazdy i krawężniki 0 cm)
  • niewidome (ścieżki, sygnały dźwiękowe itp.).
  • wyjątkowo szybkie lub wolne potrzebujące udogodnień ze względu na swoją mobilność lub niemobilność, np. biegacze (ziemne ścieżki, długie trasy), stojący (opieralniki) i osoby z trudnościami w poruszaniu się (poręcze, siedziska).
  • odczuwający potrzeby naturalne związane z fizjologią (toalety) czy warunkami zewnętrznymi (upał, zimno, deszcz itp.).
  • z psami (więcej miejsca, psie toalety itp.).

Większość pieszych ma jakieś swoje specjalne potrzeby.

Szpilki, rolki, hulajnogi

We współczesnych miastach coraz więcej osób styka się z chodnikiem w sposób wymagający od bezwzględnej równości nawierzchni. Należą do nich ludzie korzystający ze quasi-pieszych środków transportu, o których kiedyś nie śniło się inżynierom dróg i mostów takich jak deskorolki, hulajnogi i rolki. Rosną też oczekiwania wobec nawierzchni przestrzeni publicznych ze strony zwykłych pieszych, którzy chcieliby pokazać się w mieście w modnych butach na wysokim obcasie lub na miękkiej podeszwie. Dopiero w zbliżeniu widać, dlaczego w ich przypadku drobne zdawałoby się nierówności nawierzchni mogą grozić poważnymi upadkami i urazami.

Wózkarze

Utarło się uważać, że schody i nierówności nawierzchni sprawiają trudność głównie wązkiemu marginesowi osób na wózkach i mających poważne trudności z podnoszeniem nóg, które „i tak” są mało mobilne. Warto jednak pamiętać, że takie same problemy mają rodzice wyprowadzające dzieci na spacer w wózkach, którzy wielogodzinne spacerowanie mają wręcz w swoich codziennych obowiązkach. Dla takich osób pokonywanie np. wielu pozornie nieistotnych odkrytych spływów wody może być uciążliwym problemem. Brak troski o potrzeby tych grup użytkowników może czasem szokować.

Krawężniki 0 cm i „szpilkostrady”

Jednym z rozwiązań służącym zarówno „wózkarzom” jak i innym „kółkowcom” są tzw. krawężniki 0 cm., czyli płynne przejścia jezdnia-krawężnik-chodnik. Sprawiają one, że pokonanie granicy między chodnikiem a jezdnią jest nich niezauważalne, a więc zarówno bezpieczne jak i wygodne. Oznacza to w praktyce, że różnica wysokości jezdnia-chodnik musi być zniwelowana pochylnią o maksymalnym nachyleniu ok. 8 stopni. Blędnym rozwiązaniem są krawężniki trapezoidalne lub obniżone do 1-3 cm. Jedynym satysfakcjonującym rozwiązaniem jest całkowite schowanie krawężnika w poziomie gruntu. Również wszystkim tych grupom służą ścieżki równej nawierzchni w mniej równym bruku, zwane nieco lekceważąco „szpilkostradami”. Pomocne jest tu każde zmniejszenie szczelin między kamieniami bruku i i ich skrócenie w kierunku ruchu.

Z życia niewidomych

Osoby niewidome orientują się w przestrzeni za pomocą słuchu i dotyku. Jest to oczywistość, o której zapominają osoby widzące projektujące ulice i która sprawia, że interes pieszych widzących nie zawsze jest zbieżny z potrzebami niewidomych. Niewidomy nie wie, że świeci się zielone światło, jeśli na przejście wjeżdżają skręcające auta i brak sygnału dźwiękowego. Taki sygnał nie musi jednak być elektronicznym piskiem irytującym widzących. Zmiennie, a często niewłaściwie, parkujące auta sprawiają, że ta sama trasa może dla niewidomego wyglądać codziennie inaczej. Na dużych przestrzeniach niewidomy traci orientację. Do jej odzyskania potrzebuje jakiejkolwiek ciągłej nierówności. Może to być np. rynsztok lub różnica w fakturze nawierzchni, niekoniecznie musi to być specjalna karbowana ścieżka. Ścieżki takie nie muszą być żółte, bo niewidomi i tak ich nie widzą, a widzącym niepotrzebnie rzucają się w oczy, natomiast można je umieścić na dotykalnym planie. Krytycznym miejscem dla niewidomego jest granica chodnika i jezdni. Krawężnik 0 cm, tak wygodny dla wszystkich poruszających się na kółkach, czyni tę granicę zupełnie niewyczuwalną dla niewidomych. Dlatego w takich miejscach potrzebują oni dodatkowych sygnalizatorów. Zwykle stosuje się w tym celu płyty z guzami, które jednak powinny być szersze niż krok, a guzy na nich wyraźnie wyczuwalne (i dokładnie odśnieżane). Dobrym sygnalizatorem jest wyczuwalne obniżenie chodnika.

Stanie, czekanie, posiadywanie

Nieodłącznym elementem chodzenia jest stanie lub przysiadywanie tylko na chwilę, aby poczekać na kogoś, odsapnąć albo ogrzać się w wiosennym słońcu, zrobić porządek w torbie. Bardzo często aktywność taka pojawia się w konkretnych miejscach, na których istnienie wskazuje zachowanie pieszych. Wielu z nich nie chce się jednak tam rozsiadać na ławkach, lecz tylko oprzeć się o coś lub przycupnąć lub usiąść, ale nieco wyżej, aby obserwować teren. W takich miejscach stosuje się wiele pomysłowych rozwiązań takich jak opieralniki (znane z autobusów lub restauracji fast food) i mini-siedziska pozwalające na szybkie „międzylądowanie” na trasie marszu.

Toalety

Kwestia publicznych toalet nie wymaga szczegółowego omawiania. Ich brak wielu osobom ogranicza zasięg spacerów, a innych skłania do załatwiania się, gdzie popadnie na oczach przechodniów. Na Zachodzie już dawno stosuje się ukryte za parawanami uliczne pisuary oraz proste toalety automatyczne. W Polsce stoimy w rozkroku miedzy rozwiązaniami drogimi i prowizorycznymi. Na zdjęciach: wtopiona w krajobraz i ciekawa toaleta w Gdańsku i kabina ustawiona „dyskretnie” w miejscu częstego oddawania moczu, której lokalizacja nie znalazła jednak akceptacji u konserwatora zabytków. Problem został dostrzeżony, uczymy się go rozwiązywać.

Gorąco

Robi się coraz goręcej, a w upale tym bardziej ludzie potrzebują odpocząć w cieniu. Dlatego istotne jest, aby nie zapominać o tym przy lokalizacji ławek. Pierwszą od kilkunastu lat nową partię ławek na lubelskim Deptaku ustawiono tylko w słońcu, dlatego nikt nie mógł z nich korzystać. W Sanoku wszystkie ławki na przyrynkowym placu ustawiono pod drzewami.

 

Publiczne zraszacze pozwalające ochłodzić się przechodniom nie muszą mieć formy framugi. Oto pomysłowy zraszacz wzdłuż lwowskiej ulicy przyciągający pieszych w pobliże ukrytej za zasłonami kawiarni. Obok tradycyjny sposób ocieniania ulicy winoroślą z Tbilisi. Takie rozwiązania trzeba będzie zacząć przenosić na polski grunt.

Mokro

 

Dwa proste i efektywne sposoby ochrony przed deszczem osób robiących zakupy bez potrzeby zamykania przestrzeni pod dachem galerii handlowej: tradycyjne podcienia w Krasnobrodzie i daszek otaczający pawilony na osiedlu Kruczkowskiego z lat 70. Można zrobić sprawunki i pogadać bez otwierania parasola.

Ciemno

20151226_202752

Iluminacje przestrzeni publicznych miast nie tylko sprawiają, że są one bardziej atrakcyjne. W miesiącach zimowych, kiedy występuje biologiczny niedobór światła, takie publiczne „świetlne prysznice” poprawiają nastrój przechodniów, pozytywnie wpływając psychiczne samopoczucie mieszkańców jako społeczności.