Spędzanie czasu – podsumowanie wiedzy

W odróżnieniu od zagadnień poruszanych w dwóch pierwszych częściach projektu:

które dążą do „domknięcia się” w pewnej określonej puli dobrych praktyk i rozwiązań, spędzanie czasu przez pieszych to z definicji temat o charakterze otwartym i kreatywnym. Cały czas powstają lub upowszechniają się nowe formy spędzania czasu w przestrzeni publicznej i nowe rozwiązania przestrzenne im służące. Często efekty są zaskakujące, jak widać na zdjęciu: siłownia dla dorosłych to świetny plac zabaw dla dzieci.

Jest więc to również temat interdyscyplinarny, który łączy się z kulturą rozumianą jako lokalne zwyczaje społeczne, a także jako animacja kultury – oddolna lub organizowana – i aktywność obywatelska. Czynniki te wpływają na spędzanie czasu i vice versa.

Z tych też powodów trudno jest opisać kwestię spędzania czasu w kompleksowy i wyczerpujący sposób, natomiast warto wskazać w tym temacie kilka zagadnień kluczowych, które wyłoniły się podczas projektu „Miasto dla ludzi”. Oto one.

Przebywanie w przestrzeni publicznej jako zachowanie społeczne będące zasobem rozwojowym miasta

Rzecz tak banalna jak bycie „na dworze” („na polu”) jest dobrem samym w sobie. Można je traktować jak rodzaj zachowania społecznego niosącego szereg wymiernych korzyści społecznych takich jak:

  • zwiększanie poczucie bezpieczeństwa i faktycznego bezpieczeństwo przestrzeni publicznych (obecność przechodniów to „żywy system” monitoringu i pierwszej pomocy)
  • zwiększanie troski mieszkańców o stan przestrzeni i jej wyposażenia (mniej aktów wandalizmu, więcej aktów upiększania, gdyż im więcej coś używamy, tym bardziej to szanujemy)
  • zwiększanie poczucia odpowiedzialności za miasto rozumianego jako udział w życiu obywatelskim (używając przestrzeni publicznych bardziej utożsamiamy się z miastem, lepiej je „czujemy”, chcemy o nim decydować)
  • umacnianie i rozwijanie tożsamości lokalnej (chodzi o warty wyodrębnienia wątek obcowania z dziedzictwem kultury poprzez zabytki, widoki i tzw. krajobraz niewidzialny”, czyli przebywanie w przestrzeni wzbogacone wiedzą o jej historii)
  • zwiększanie kapitału społecznego i kreatywności społecznej (przestrzeni publiczne to naturalne fizyczne „medium społecznościowe”, czego symbolem jest gra w golfa, ale także wszelkiego rodzaju środowiska sportowo-rekreacyjne: rowery, biegacze, turyści itp.)
  • pozytywny wpływ na myślenie (od starożytności wiadomo, że chodzenie pomaga w myśleniu, czego dowodem jest filozoficzna szkoła perypatetyków; tego typu zachowania są też stosowane przez stosowane przez profesjonalnych managerów np. w Dolinie Krzemowej)
  • pozytywny wpływ na zdrowie (aktywność fizyczna jest podstawa współczesnej piramidy żywienia, poza tym, jest to temat-rzeka: walka z nadwagą, z chorobami kręgosłupa, układu krążenia – od spacerowania po sporty wymagające specjalnej infrastruktury
  • uwrażliwianie na przyrodę i problemy ochrony środowiska naturalnego (nie wymaga komentarza)
  • pozytywny wpływ na dzieci (w dzieciach jak w soczewce skupiają się i uwidaczniają związki bycia „na dworze” z well-being: od szanowania przestrzeni, przez zabawę w grupie, po wyrabianie właściwej postawy i tężyzny fizycznej (por. podrozdział „Precz z placami zabaw!” poniżej).

Przykładem traktowania spędzania czasu w przestrzeni publicznej jako dobra samego w sobie i „potencjału rozwojowego” jest tytuł kopenhaskiej strategii rozwoju ruchu pieszego „More People to Walk More” – „By więcej ludzi więcej chodziło”. Odnosi się on dosłownie do intensyfikacji chodzenia jako dobra samego w sobie. Tłumaczenie to brzmi niezgrabnie, ponieważ takie myślenie o ruchu pieszym nie jest popularne. Łatwo je przybliżyć, układając analogiczne hasło dotyczące jakiejś znanej i akceptowanej dyscypliny sportowej, np. „Aby więcej ludzi grało w kosza”. Radykalizm podejścia kopenhaskiego polega na tym, że nie chodzi tu wyłącznie o spacerowanie w specjalnych miejscach rekreacji, ale o chodzenie w ogóle, po całym mieście na co dzień, zamiast siedzenia w domu czy jazdy autem. Oznacza to, że „zmuszenie” mieszkańców do chodzenia poprzez np. ograniczanie sieci dróg samochodowych z punktu widzenia rady miasta Kopenhaga też będzie korzystne, mimo że – z naszego punktu widzenia – niewygodne.

Wątki dotyczące chodzenia czy przebywania w przestrzeniach publicznych jako środka prowadzącego do innych celów publicznych można znaleźć w dokumentach strategicznych Lublina wymienionych na stronie Baza wiedzy: strategie rozwoju miasta, kultury, sportu i turystyki (chodzi np. o wpływ dobrej przestrzeni publicznej na popularyzację sztuki, zwiększenie uczestnictwa w kulturze czy wzrost ruchu turystycznego).

Konkurowanie miasta o czas wolny mieszkańców

W materiałach zamieszczonych pod powyższym linkiem Baza wiedzy na szczególną uwagę zasługują przyczyny, dla których spędzanie wolnego czasu mieszkańców w oparciu o ofertę samorządu jest ważne. Opisuje to Strategia Rozwoju Miasta w rozdziale B. Przyjazność -> B.4. Wspieranie rozwoju kultury czasu wolnego, s. 46:

Czas wolny mieszkańców to naturalne zasoby lokalnej społeczności, o które toczy się gra rynkowa pomiędzy wieloma podmiotami próbującymi pozyskać te zasoby dla konsumpcji proponowanych przez siebie usług, szczególnie w sektorze nowych mediów. W efekcie grozi nam rozwój
społeczności wyalienowanej z miejsca swojego życia. Dlatego – szanując wolne wybory mieszkańców – w trosce o ich zdrowie i zachowanie lokalnej tożsamości miasto powinno tworzyć dla nich jak najatrakcyjniejszą ofertę spędzania czasu wolnego w swojej przestrzeni oraz infrastrukturze, opierając się na swoich zasobach kulturowych i społecznych.

Zainteresowanie zagospodarowaniem czasu ludzi ze strony komercyjnych operatorów świadczy o tym, że ów czas ma swoją wartość ekonomiczną. Innymi słowy – można na tym zarobić. Płyną stąd dwa wnioski:

  • nie jest tak, że jeśli samorząd nie da mieszkańcom oferty spędzania czasu wolnego w mieście, to nic się nie stanie – stanie, się, bo ten czas zagospodaruje kto inny
  • finansowanie przestrzeni publicznej to inwestycja, która przekłada się na zyski – może nie bezpośrednio, bo miasta nie „handlują” przestrzenią publiczną, ale pośrednio i długofalowo, bo przyjazne miasta zatrzymują mieszkańców i przyciągają nowych o wysokich potrzebach, a więc o wyższym potencjalne kreatywnym (korelacja między tymi wartościami jest opisywana w dyskursie o tzw. „klasie kreatywnej”).

Istnieje trend mentalnej deprecjacji bycia w przestrzeni publicznej jako zachowania „niebezpiecznego”

Zjawisk degradujących przestrzeń publiczną można wymienić oczywiście bardzo wiele, ale tu chodzi o pewne konkretne ale też subtelne zjawisko wynikające z przesadnej troski o bezpieczeństwo. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest początek wywiadu Macieja Jarkowca z Lenore Skenazy pt. Najgorsza matka świata w „Magazynie” „Gazety Wyborczej” z 23 maja 2015 roku:

Dorośli mają popęd seksualny, a dzieci – pęd do zabawy, ich orgazmem jest frajda. A teraz my, rodzice, postanowiliśmy własne dzieci z tej frajdy obrabować. Z Lenore Skenazy, założycielką ruchu Free Range Kids – Dzieci na Wolnym Wybiegu, rozmawia Maciej Jarkowiec.

Maciej Jarkowiec: Oglądanie „Ulicy Sezamkowej” może być dla dzieci niebezpieczne?

Lenore Skenazy: To odkrycie było dla mnie szokiem. Kupiłam DVD z najstarszymi odcinkami serialu, z lat 60. Dzieciaki biegają tam po pustych parkingach, łażą po drzewach, grają w berka. Nie czuwa nad nimi żaden dorosły nadzorca z doktoratem z gry w berka i chyba dlatego przed projekcją na ekranie pojawia się napis: „Niniejszy materiał filmowy przeznaczony jest tylko dla widzów dorosłych”. Prawnicy producenta „Ulicy Sezamkowej” uparli się na to zdanie, bo inaczej firmie groziłby pozew, gdyby dziecko naśladujące bohaterów serialu zrobiło sobie krzywdę.

Można wskazać kilka symptomów tego zjawiska:

  • osiedla grodzone, ze szlabanami i portierniami – ich skutkiem jest nie tylko tworzenie barier dla pieszych, ale też marnowanie przestrzeni (ogrodzeniu z obu stron towarzyszą pasy „ziemi niczyjej”); takie „izolatki” opuszcza się autem
  • ogradzanie posesji – jest to zrozumiałe, ale wystarczy wybrać się do Szwecji czy Niemiec, żeby zobaczyć, że można też nie grodzić; można tez porównać wysokość i grubość takich ogrodzeń w mieście i w małych, tradycyjnych miasteczkach
  • „ekskluzywne” place zabaw czyli place zabaw we wspomnianych „izolatkach” lub „zastrzeżone” dla konkretnych adresów, które zmniejszają prawdopodobieństwo wspólnej zabawy dzieci z sąsiedztwa
  • nadużywanie ostrzegawczych kolorów słupków, barier, znaków, co przenosi się na samych pieszych (grupy dzieci w żółtych kamizelkach)
  • nadużywanie barierek doprowadzone do absurdu, rażące wręcz bezmyślnością projektantów i urzędników
  • zaklejanie szklanych powierzchni drzwi (w instytucjach publicznych), wystaw (w sklepach) czy okien (w autobusach) zwiększa wrażenie rozłączności „bezpiecznego” wnętrza i „nieprzyjaznego” zewnętrza – nie chcemy, aby ono „zaglądało” do środka (w przypadku witryn sklepowych przyczyna może też być „skrępowanie” normalnym życiem wewnątrz sklepu, które właściciele wola zasłaniać wizerunkami zaczerpniętymi z reklam).
  • likwidowanie ławek, żeby nie gromadził się na nich „element”, co powoduje, że nikt nie ma gdzie usiąść

Zjawisko to ma wiele przyczyn, ale najprawdopodobniej wynika z kulturowo wysokiego (rosnącego) poziomu lęku w społeczeństwie, który manifestuje się na wiele różnych sposobów także jako „projekcja” w przestrzeni publicznej (której stan zawsze „mówi” o kulturze, któa ją stworzyła). Wyjąwszy przypadki zasadne, skutek tych zwyczajów jest taki, że przestrzeń publiczna pod względem zabezpieczeń zaczyna przypominać objęte regulaminem BHP miejsca pracy takie jak place manewrowe czy magazyny, a z drugiej strony zapomina się o „niewidzialnych” formach zwiększania zabezpieczeń takich jak edukacja, uspokojenie ruchu, zwiększanie wzajemnej widoczności itp.

Spacer rodzi inne potrzeby niż komunikacja piesza

Maszerowanie w konkretnym celu i spacerowanie to dwie różne aktywności, które spełniają nieco inne potrzeby mieszkańców i rodzą inne potrzeby w stosunku do infrastruktury:

  • Kiedy idziemy, aby przemieścić się z punktu A do punktu B zależy nam na maksymalnym skróceniu czasu marszu i drogi oraz uproszczeniu trasy. Otoczenie trasy ma mniejsze znaczenie.
  • Kiedy idziemy dla spędzenia czasu – przeciwnie: dążymy do wydłużenia czasu spaceru i drogi i zależy nam wtedy na wysokiej jakości otoczenia.

Chodzenie jako forma spędzania czasu rodzi więc większe wymagania co do jakości przestrzeni publicznej miasta. Najważniejsze z nich to długie trasy o wysokich walorach krajobrazowych. Do innych „spacerowych form” ruchu pieszego możemy zaliczyć:

  • nordic-walking (często w parach: szerokie chodniki, brak hałasu)
  • bieganie (długie trasy, miękka, urozmaicona nawierzchnia)
  • rolki, deskorolka, hulajnoga, inne „jeździki” (długie trasy, łagodne zakręty, unikanie kolizji z innymi szlakami, równe nawierzchnie, krawężniki 0 cm, poręcze w trudnych miejscach)
  • spacery z psem (kosze na śmiecie lub na odchody, unikanie kolizji z innymi użytkownikami)

Spacerowicze klasyczni, nordic-walkerzy, deskorolkarze i rolkarze, a także właściciele psów potrzebują dodatkowo na trasie specjalnych miejsc na odpoczynek lub zabawę (zgodnie ze specyfiką danej formy spędzania czasu).

Analogicznie, piesi „transportowi” potrzebują wygodnych rozwiązań na styku z innymi środkami komunikacji (ponieważ ruch pieszy jest elementem multimodalnego systemu komunikacji)  – węzłów przesiadkowych, dobrych połączeń parking-wejście, braku barier na zakrętach itd.

Cztery wymiary spędzania czasu w przestrzeni publicznej

Wracając do wspomnianego na wstępie interdyscyplinarnego charakteru zagadnienia spędzania czasu w przestrzeni publicznej, można w nim wyróżnić cztery współzależne obszary tematyczne, które można traktować jako osobne kierunki działań:

  • Kultura. Jest to całokształt zwyczajów społecznych związanych z przestrzenią publiczną. Na kulturę składają się sposoby spędzania czasu stosowane już przez mieszkańców dzięki odpowiedniej infrastrukturze i zorganizowanej ofercie, przy czym bardzo często ta kultura ma charakter „samoobsługowy”, czyli wyprzedzający istnienie infrastruktury i oferty. Innymi słowy, jak ludzie coś chcą robić, to sami sobie poradzą. Działaniami wyjątkowymi dla kultury spędzania czasu są działania edukacyjne takie jak specjalnie organizowane kampanie społeczne ale również mimowolne społeczne naśladownictwo (on biega, ona biega, to i ja pobiegam)
  • Sposoby. Jest to „repozytorium” lub „menu” różnych form aktywności, które w jakimś zakresie każdy ma w głowie. Chodzi tu o konkretne zachowania i praktyki, które możemy wyodrębnić w formie opisów, instrukcji, przykładów itp  – know-how, wiedza o tym, co można robić, katalog możliwych form spędzania czasu wraz z potrzebnym sprzętem, który mieszkańcy sami sobie organizują. Sposoby spędzania czasu pojawiają się i znikają w kulturze. Często zmiany te są szybkie i związane z modami, także z modami komercyjnymi na sprzęt sportowy czy rekreacyjny.
  • Infrastruktura. Jest to rodzaj „sprzętu” potrzebnego do realizowania w praktyce różnych sposobów spędzania czasu, ale ma on charakter trwały i korzysta z niego wspólnie cała społeczność. Infrastrukturą mogą być pojedyncze urządzenia czy obiekty, ale także całe układy komunikacyjne dostosowane do danego sposobu spędzania czasu (np. oznakowane szlaki). Nie zawsze więc infrastrukturę trzeba „kupować” u wytwórcy. Można też ją stworzyć dokonując niewielkich modyfikacji w otoczeniu. Typową „twardą” infrastruktura są orliki czy lodowisko, a nietypową – pobliski las, gdzie można pospacerować. Czasem wystarcza sama infrastruktura, aby pojawił się nowy sposób spędzania czasu (np. poprzeczki do street work-outu czyli podnoszenia się na rękach), a czasem infrastrukturę buduje się na wyrost lub w niewłaściwym miejscu i nikt z niej nie korzysta (np. osiedlowy amfiteatr czy zgrupowanie ławek w oddalonym miejscu).
  • Oferta. W ścisłym sensie tego słowa, chodzi o ofertę związaną z animacją kultury, w której bierze udział jakiś przewodnik, opiekun czy trener zapraszający mieszkańców do jakiegoś działania (pokazujący sposoby spędzania czasu). Oferta rozwija kulturę spędzania czasu. Często dana infrastruktura nie zadziała bez odpowiedniej oferty czyli aktywnej zachęty czy wręcz organizacji imprez. Czasem ofertą nazywa się samą infrastrukturę, kiedy ta ma sama „podpowiada”, jak z niej korzystać (tak zadziałały urządzenia do street work-outu). Na przykład można powiedzieć, że „miasto wychodzi do mieszkańców z nową ofertą spędzania wolnego czasu”, zagospodarowując do tego celu teren zielony.

Więcej: Wystawa „Pieszo po Lublinie!” cz. 3 SPĘDZANIE CZASU.

„Precz z placami zabaw!”

Najwięcej czasu wolnego mają dzieci, ale problem, co z nim zrobić przekłada się na ich rodziców. Kwestię miejsc zabaw dla dzieci i rodzin należy więc traktować jako jedno z ważniejszych wyzwań  spędzania czasu przez pieszych. Tytuł tego rozdziału pochodzi z artykułu Anny Komorowskiej na jej blogu MAMA:DU. Autorka pisze w nim:

Czy naprawdę nawołuję do likwidacji placów zabaw? Oczywiście, że nie. Nie, bo wierzę, że place zabaw mogą być rozwojowe, mogą być miejscem atrakcyjnym również dla opiekunów, wreszcie – mogą być ważnym punktem na mapie miasta. Pod warunkiem, że pomiędzy tymi punktami będzie szereg połączeń, po których cała rodzina będzie mogła się bezpiecznie przemieszczać. A sam plac zabaw przestanie być „placem”, a stanie się… ogrodem.

Rozważania te prowadzą do wniosków normatywnych, czyli jak POWINNA być urządzona publiczna przestrzeń zabawy (spędzania czasu przez dzieci) w mieście i dlaczego.

Miejsca znane nam współcześnie jako „place zabaw” są krytykowane jako przejaw skrajnej funkcjonalizacji przestrzeni – tu się „wolno” bawić, a tam już nie. Temat ten łączy się z degradacją przestrzeni publicznej do roli czysto transportowej i z nakładaniem się na te podziały rozróżnień bezpieczny / niebezpieczny.

Alternatywnym podejściem jest uznawanie całej przestrzeni publicznej za teren potencjalnie nadający się do zabawy i przystosowywanie jej do tej roli jak tylko się da bez kolizji z innymi funkcjami. Za taką przestrzenną integralnością i wielofunkcyjnością stoi filozofia traktowania przestrzeni wspólnej jako czynnika formacyjnego w wychowywaniu dzieci zarówno w ich rozwoju indywidualnym jak i do dojrzałego funkcjonowania w społeczeństwie.

W artykule można znaleźć wiele cytatów z ciekawych źródeł. Na przykład z Księgi placów zabaw Güntera Beltziga. Inne opracowania, które warto polecić sygnalnie jako wprowadzające w refleksję o placach zabaw to:

Nasze wnioski z projektu „Miasto dla ludzi” dotyczące placów zabaw są zbieżne z obecną krytyką placów zabaw i zawierają się w trzech prostych rekomendacjach (zbieżnych z powyższymi :

Podwórko to więcej niż plac zabaw

Myśląc o spędzaniu czasu wolnego przez dzieci na powietrzu, proponujemy wrócić do myślenia w kategoriach podwórka a nie placu zabaw. Plac zabaw łatwiej urządzić, bo wystarczy ogrodzić niewielki teren i wypełnić go certyfikowanymi obiektami z katalogu. Jednak takie miejsce nadaje się tylko dla młodszych dzieci (do ok. 5 lat) i jest dość nudne, bo jego wyposażenie zbyt predefiniuje formę zabawy. Bardzo często poza takim placem zabaw są tylko chodniki, ogrodzenia, parkingi, jezdnie i trawniki między nimi.

Dawne podwórko, wciąż obecne na wielu PRL-owskich osiedlach, to otwarta przestrzeń między blokami (kiedyś kamienicami), współdzielona przez wielu użytkowników, w różnym wieku, także seniorów. Co prawda nie zwalnia ona rodziców z odpowiedzialności za bezpieczeństwo dzieci, ale też dzięki temu dzieci mogą się uczyć ostrożności i samodzielności w dbaniu o swoje bezpieczeństwo. Podwórka dają swobodę dla wyobraźni myślenia kreatywnego, pozwalając na dowolną interpretację zastanych elementów takich jak krzaki, ławki, krawężniki, kałuże itp.

Myślenie „placem zabaw” albo  „podwórkiem” jest kwestią fundamentalnego wyboru, w jaki sposób powinien zachować się dorosły wobec dziecięcej potrzeby zabawy – czy „kupić” dziecku zabawkę i odseparować, czy dać mu swobodę i inne dziecko do towarzystwa? Czy zabawa dziecka stanowi obciążenie dla dorosłego i potencjalne zagrożenie, przekładane na aktywność komercyjną, czy jest organizowaną przez dorosłych przestrzenią przygody przeżywanej w wyobraźni w relacji do realnego świata?

Liczy się proste ale różnorodne wyposażenie

Na udanym placu zabaw czy podwórku mogą znajdować się proste ale różnorodne elementy, które można wykorzystywać na różne sposoby takie jak:

  • ścianka do odbijania piłki, rysowania
  • rożne rodzaje nawierzchni umożliwiające różne zabawy – klepisko, trawa, piasek, asfalt
  • rośliny – kwiaty, krzaki (jako kryjówki), drzewa (rzucające cień) itp., które w pewnym zakresie można zrywać i używać w zabawie (listki, łodygi, kwiaty)
  • urozmaicone ukształtowanie powierzchni i nawierzchni (gdzie pozwala na to miejsce): kamienie do skakania (jak w potoku), belki zagłębione w ziemi, mini pagórki (krajobrazowe urozmaicenia ukształtowania terenu w skali dziecka), kamyczki, żwirek  (różne faktury powierzchni ziemi)
  • proste urządzenia gimnastyczne –  typowym przykładem jest tradycyjny trzepak, ale można tu wymienić wszelkie konstrukcje na których da się zawisnąć, wejść, rozciągnąć itp.
  • górki do zjeżdżania na sankach zimą

Każdy element taki jak np. drzewo urozmaica wnętrze krajobrazowe, dzieli przestrzeń na mniejsze „terytoria”, może służyć za przestrzenny „ośrodek” aktywności

Wiele placów zabaw czy skwerów ma zbyt „zaprojektowany” charakter, pozbawiony aspektu niedopowiedzenia, niezagospodarowania stanowiącego zaproszenie dla własnej aktywności dziecka. Takie miejsca maja często jednorodną nawierzchnię z bruku fazowanego , po której np. nie można rysować czy jeździć zabawkami (dla dziecka małe rowki są dużymi przeszkodami, ponieważ skala przestrzeni zabawy wykorzystywanej przez dziecko bywa bardzo mała).

Ogólnie rzecz biorąc, miejsce zabawy powinno dostarczać jak najwięcej różnorodnych wrażeń zmysłowych i możliwości fizycznej interakcji.

Uczmy dzieci samodzielnej wspólnej zabawy

We współczesnej kulturze spędzania czasu wolnego przez dzieci można zauważyć przewagę działań wymagających obecności osób dorosłych – animatorów, instruktorów, wodzirejów itd. – wyposażonych w odpowiedni sprzęt (choćby liny do przeciągania). Zabawa przestaje być możliwa po ich odejściu z wyposażeniem. Zamiast bawić dzieci samemu, warto inwestować ten czas w pokazywanie im zabaw, które mogą później samodzielnie powtarzać, ewentualnie z użyciem własnych, prostych narzędzi. Dlatego tak ważna jest bezpieczna i duża przestrzeń podwórka z wieloma możliwościami interakcji z otoczeniem. W podobnym miejscach ukształtowały się kiedyś takie zabawy i zabawy jak:

  • kapsle (wyścigi, piłka nożna)
  • gry z użyciem noża (wiele wersji – w piaskownicy lub na klepisku)
  • gra w hacele
  • gry z użyciem monet („w dołek”, „w ściankę”)
  • gra w gumę (wiele wersji)
  • robienie „widoczków” albo „sekretów” (dziś nazwalibyśmy je mikro-landartami)
  • gry z użyciem piłki nożnej („jedno podanie”, „koperty”, „w ściankę”)
  • gry z użyciem piłki (np. odbijanie jej o ścianę i przeskakiwanie)
  • zabawa w chowanego
  • berek
  • zabawy z roślinami (zob. podrozdział „Precz z placami zabaw!” powyżej)

… i wiele innych.

Im zabawa bardziej samodzielna tym musi być bardziej wspólna, czyli jeśli damy dzieciom inne dzieci do towarzystwa, to problem zapobiegania przez dorosłych nudzeniu się dzieci znika sam. Warunek jest jeden: dzieci muszą mieć GDZIE się bawić. Ponadto, mówimy tutaj o dzieciach starszych, zdolnych do samodzielnej wspólnej zabawy, a więc o takich, które nie wymagają asysty dorosłego, natomiast wymagają szerszej bezpiecznej przestrzeni. Właśnie te dzieci przy barku takiej przestrzeni publicznej zostają w domach.

Twórzmy miejsca dla dzieci starszych i nastolatków

Dzieci są różne. Place zabaw dotyczą tylko najmłodszych, pozostających pod stałą opieką dorosłych. Prawdziwym problemem jest brak miejsc do spotkań i zabawy dla starszych dzieci i nastolatków. Zainteresowanie urządzeniem typowego placu zabaw kończy się mniej więcej w wieku 5 lat. Jak powinna wyglądać przestrzeń spędzania czasu wolnego dla starszych dzieci, nastolatków, młodzieży? Oto próby odpowiedzi:

  • Trzeba przyznać, że potrzeby tych grup nie są tak dobrze poznane jak dzieci młodszych – temat wymaga zgłębienia.
  • Mówimy wciąż o miejscach blisko domu, a więc o urządzaniu przestrzeni do codziennego użytku na osiedlach.
  • W starszym wieku dzieci zaczynają umieć i potrafić bawić się samemu razem z innymi, więc dotyczy ich powyższy podrozdział z listą zabaw podwórkowych.
  • Im dzieci starsze, tym bardziej mobilne, więc w ich przypadku nie sprawdzają się ogrodzone „centra zabaw” z nagromadzeniem atrakcji. Lepszym pomysłem są dla nich nasyceniu większej przestrzeni atrakcyjnymi zakątkami – dla dzieci ok. 6-10 lat mogą to być wspomniane podwórka, czyli miejsca podobne do przestrzeni międzyblokowych na starszych osiedlach, a dla dzieci swobodnie poruszających się chodnikami mogą to być mniejsze azyle rozrzucone na większej przestrzeni.
  • Młodzież na pewno potrzebują miejsc spotkań (jak dorośli) i uprawiania sportów kultury fizycznej, także sportów niszowych o miejskim charakterze takich jak rolki, deskorolka, koszykówka, street-workout, ostatnio także slackline itp.
  • Szukając łączników sport-piesi nie można się ograniczać tylko do „sportów pieszych” takich jak rolki czy bieganie. Ruch pieszy trzeba łączyć z miejscami rozwoju ogólnej kultury fizycznej (np. rowery, piłka nożna), bo stanowią one cel spotkań towarzyskich. Oznacza to, że takie miejsca jak boiska powinny być maksymalnie dostępne (czyli mieć opiekuna, oświetlenie i nie być jedynym miejscem spotkań w okolicy, jeśli grozi im użytkowanie niezgodne z przeznaczeniem prowadzące do zniszczeń).
  • Do takich miejsca należą specjalistyczne inwestycje takie jak orliki, urządzenia i tory do jazdy na rolkach, deskorolkach czy rowerach terenowych. Ich budowa wymaga sporych środków, ale często wystarczają proste rampy, okute murki, ziemne górki czy po prostu place o równej nawierzchni.
  • Takie miejsca podczas trwania zajęć szkolnych mogą być z powodzeniem używane przez młodsze dzieci do gry w piłkę, jazdy na hulajnogach, aktywności fizycznej itd. pod opieką dorosłych.
  • Miejsca spotkań dla nastolatków i starszej młodzieży nie powinny przeszkadzać innym mieszkańcom czy budzić poczucia zagrożenia u przechodniów, powinny jednak być w zasięgu wzroku „kontroli sąsiedzkiej”.
  • Regulaminy korzystania z miejsc dla młodzieży, szczególnie o wielofunkcyjnym przeznaczeniu, powinny być sformułowane zrozumiałym językiem zwracającym uwagę na potrzeby innych – tutaj wzorem może być regulamin dla deskorolkarzy z Placu Grzybowskiego w Warszawie.
  • Miejsca takie powinny być konsekwentnie sprzątane i wyposażone w kosze na śmiecie proporcjonalne do potrzeb, często bowiem kosze są za małe a czystość nie jest utrzymywana, prowadząc do upowszechniania nawyku śmiecenia.
  • Wszyscy lubimy miejsca nieco „inne”, odmienne, o specjalnej atmosferze. Do jej tworzenia służy cały arsenał architektury krajobrazu, tworzenia ogrodów, placów itd.
  • Powyższe argumenty sugerują, że przestrzeń zabawy dla starszych dzieci i młodzieży powinna być jak najbardziej wielofunkcyjna, aby ten sam teren, o różnych porach nadawał się do używania przez różne grupy. Już teraz wieczorami na podobne zasadzie funkcjonują place zabaw, gdzie wieczorami zbiera się młodzież, co często prowadzi do zniszczeń. Ich przyczyny to: brak alternatywnych miejsc spotkań i nieprzystosowanie placów zabaw do innych funkcji.
  • Ważnym elementem przestrzeni dla starszej młodzieży są miejsca dzikie, gdzie np. można rozpalić ognisko.
  • Wszyscy lubimy kontakt z naturą i żywiołami (woda, ziemia, powietrze), zatem wszelkie urządzenia przestrzeni idące w tym kierunku (fontanny, pagórki, punkty widokowe) są mile widziane przez zarówno dzieci, młodzież jak i dorosłych.

Twórzmy miejsca do zabawy dla dorosłych

W ten sposób, idąc tropem skojarzeń „placu zabaw” dochodzimy do pytania o ofertę spędzania czasu wolnego dla dorosłych. Okazuje się, że zamiast mówić w sposób „urzędowy” i pozbawiony emocji o „spędzaniu” przez nich czasu wolnego, można spytać jak w przypadku dzieci, jak bawią się dorośli? Co ich bawi? Co im daje radość? Wydaje się, że takie postawienie sprawy jest bliższe prawdy. Ponieważ dorośli również szukają w swoim mieście przyjemności wynikającej z tych samych emocji co u dzieci.

Jest to hasło wywoławcze, które prowadzi nas kolejnej części projektu „Miasto dla ludzi”, którym są miejsca gościnne i atrakcyjne. Oprócz miejsc przeznaczonych do konkretnych aktywności takich grile, szachownice, mini golf, bulle czy ćwiczenia na siłowni, trzeba tu wspomnieć o wszelkich urozmaiceniach miejsc publicznych – zarówno traktów spacerowych jak placów i skwerów – które dają dorosłym podobne korzyści jak dzieciom.

Oprac. Marcin Skrzypek7